Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

krótkim namyśle żywo pośpieszył ku mieszkaniu oczekującego na niego pułkownika.
Leliwa nie był pospolitym pasorzytem arystokratycznych domów, ani biszkopciarzem, jak mówił ś. p. Henryk Rzewuski; nie potrzebował się żywić cudzém, mając dosyć znaczny majątek, którym umiał tak zarządzać, że mimo strat, jakie ponosił w grze namiętnéj w karty, prędzéj rosła jego fortunka, niż się umniejszała. Mieszkał też przy jednéj z piękniejszych ulic Warszawy, w kamienicy bardzo wytwornie na nowo wyrestaurowanéj, ze wszelkim konfortem, jakiego dziś wymagają ludzie lepszego towarzystwa. Wprawdzie zajmował drugie piętro, lecz się tém pocieszał, że w Paryżu i na czwartém bardzo zamożne rodziny się lokują. Pilno się o to starając, aby być w jak najlepszych stosunkach z wielkim światem, pułkownik musiał też sam do jego obyczajów się stosować. Appartament miał acz po kawalerska, ale z wielkim smakiem i dystynkcyą przybrany, lokaja w liberyi — i dawał czasem herbaty, przy których para stolików do kart była de rigueur. Pułkownik nie mógł się nazwać graczem, choć bardzo grywać lubił, nie ogrywał nikogo, a przynajmniéj rzadko mu się trafiało pochwalić znaczniejszą wygraną, często przypłacał swą namiętność....
Karty dla niego stanowiły dobrego tonu roz-