Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

umiał, lecz na długi wytrwały bój był za leniwy.... Uczuł jakiś niesmak i trwogę.
— Siadaj pan przy mnie, odezwała się głosem bardzo śmiałym hrabina, — siadaj i posłuchaj mnie najprzód.
— Przepraszam, przerwał Zdzisław, ja pierwszy o głos proszę.
Wiem już wszystko z góry co mi powiedzieć możesz o swych świętych obowiązkach, o przywiązaniu do tego domu, — ale — przepraszam — mam prawa większe niż dom ten i hrabina, jestem mężem i poświęciwszy też coś dla niéj....
Aniela która siadła, była, wstała nagle.
— Jak to? już mi pan swe poświęcenia wymawiasz? zawołała.
— Bo je lekcewarzysz! bo ja nie wiem jaka to jest miłość, gdy zamiast szukać mnie, uciekasz odemnie, odezwał się Zdzisłw gwałtownie głos podnosząc.
— Ale cichoż! i nie tym głosem! odparła żona. Ludzie mogą słuchać i nie wiedzieć co sobie pomyślą. Nie przyszłam ani rozprawiać, ani się kłócić, ale powiedzieć panu, że jestem zmuszona chorą hrabinę pielęgnować, że jéj nie odstąpię — za dni kilka wyjeżdżamy za granicę, a jeśli pan chcesz, możesz nam towarzyszyć.