Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Patrzała na niego tak, jakby wszelkie dawne jakieś prawa swe w jednéj chwili odzyskała.
Zbliżyła się do niego znowu prawie natrętnie i pieszczonym głosem szepnęła:
— Proszę mieć zaufanie we mnie, proszę choć przyjaźń braterską mi zostawić — bądź hrabia jak z siostrą, jak ze swą wierną od dziecięctwa przyjaciołką, uczynisz mnie szczęśliwą!
Ostatnie słowo wymówiwszy z wielkim naciskiem, nagle jakby zawstydzona zawróciła się i uciekła. Pobiegła wprost do łóżka choréj. Tu nawet doktor jéj musiał ulegać; znała wszystkie przyzwyczajenia swéj opiekunki, stan jéj zdrowia, środki jakie jéj służyły lub mogły być szkodliwe; dysponowała wszystkiém. Błogosławiony wpływ kobiety, która jedna w tém nieszczęściu nie straciła głowy, dał się zaraz czuć w domu z początku katastrofą w nieład wprawionym. Wszyscy szli po rozkazy do Anieli, nikt bez niéj nie śmiał postawić kroku, hr. Lambert odsyłał do niéj także....
Zdziś, który spodziewał się w początku powrotu żony co chwila, do wieczoru tak dotrwawszy w próżném i zawiedzioném oczekiwaniu, zaczynał się burzyć.
— Ale cóż znowu? poszła za mąż czy nie? wołał — ani już myśli o mnie! Bardzo to ła-