Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeszcze każesz zamiast ci służyć, wołać doktora!!
— Bez żartu, ja jechać nie mogę... szepnęła żona.
— Ja za to, że podróż nie zaszkodzi, ręczę, rzekł Zdzisław żwawo. Doktora wezmę jeżeli chcesz z sobą, ale jechać musimy.
— Ja nie mogę! powtórzyła blednąc Aniela.
— Więc pierwsze słowa, które zamieniamy po ślubie, miałyby być — sporem? Mauvaise augure!
— Ja proszę, i pierwszéj mojéj prośbie odmawiasz!... Możemy jechać za kilka dni — nie wiem kiedy, — dla czegoż natychmiast?
— Bo ja nie chcę mieć świadków mojego szału miłośnego, rzekł Zdzisław.
— Wstydzisz się go? zapytała Aniela. A! to pochlebnie dla mnie.
— Anielko! — zawołał Zdzisław — patrzą na nas!
— Choćby nawet słuchano! odpowiedziała rezolutnie młoda pani — będą wiedzieli, że ja błagam, o co? o wzgląd na moje zdrowie, a hrabia mi odmawiasz dla fantazyi!
— Ale — jeśli tak — to pocożeśmy się pobrali? wtrącił Zdzisław — ja chciałem mieć prawo...
— Męczenia mnie i sprzeciwiania się — dołożyła Aniela.