Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/302

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Józia przemykając się po raz pierwszy, rzuciła na niego wejrzenie przestraszone, spotkała wzrok śmiały, zaczerwieniła się okrutnie — i znajdowała, że źle wybrano pokój, bo jéj było nieprzyjemnie ciągle około tego tam jakiegoś pisarka przechodzić.
Ale nie ma nieprzyjemnego położenia, z którémby się oswoić nie można. P. Adolf znajdował Józię nadzwyczaj ładną, a oczka jéj się tak śmiały, tak wyzywały, że drugiego dnia zapotrzebował od niéj informacyi, gdzieby mógł dostać szklankę wody, a trzeciego ona zażądała kropelki atramentu.
Przy nalewaniu jego, co jak wiadomo jest operacyą skomplikowaną i niebezpieczną, przy białych paluszkach i sukience, zbliżyły się ręce, zawiązała rozmowa....
Adolf wydał się jéj nadzwyczaj miłym chłopcem, gdyż nie mogła przypuszczać nawet, ażeby był żonaty; Józia zachwyciła p. Adolfa.
Memoryał począł się przepisywać niesłychanie uważnie i powoli. Józia stawała we drzwiach swojego pokoiku, gotowa zamknąć je, gdyby tylko najmniejszy szelest usłyszała. P. Adolf krzesło swoje tak umieścił, iż stało tuż blizko drzwi i Józi.
A o czém się tam w początku nie mówiło!! O Włoszech, o klimacie, o zimie, potém o Włochach i o Włoszkach i o miłości włoskiéj, i o