Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Skrzyżowała ręce na piersiach, i wlepiając oczy w księcia, poczęła głosem, w którym już wcale szyderstwa nie było.
— Jestem szczerą i otwartą, i taką chcę być z tym, który mi czyni ten zaszczyt, że mnie wybiera za towarzyszkę.... Kochać księcia nie mogę, bo mam w sercu miłość wielką, silną, która nigdy nie wygaśnie. Tak jest, mówię o tém dla tego, że ofiaruję mu szacunek, przyjaźń i słowo święte, uroczyste, iż pomimo téj miłości w sercu, będę dla niego wierną i przywiązaną żoną....
Jeżeli się godzisz wziąć mnie z tym smutnym posagiem zawiedzionych nadziei — jeżeli masz ufność we mnie i zawierzysz słowu mojemu, — dla czegóżbyśmy nie mieli w zgodzie i pokoju przespacerować razem kawałek drogi do grobu?? Kapryśną bardzo nie będę; książę masz na mnie sposób: bądź dobry i łagodny, będę powolna....
Spojrzała mu w oczy; książę stał zarumieniony, drżący.
— Mam w pani zupełną wiarę, rzekł, — a znam siebie nadto, ażebym mógł wymagać szczególnego przywiązania. Obiecujesz mi pani tyle, ile do spokojnego szczęścia domowego potrzeba, a ja przyrzekam jéj — wszystko czego pani zażądasz. Gdybym chciał, nie potrafiłbym się jéj oprzeć.