Strona:PL JI Kraszewski Ciche wody.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ta nieżyczliwość panny Marty była na rękę Lambertowi, i ledwie jéj nie podziękował za wyraz oczu i za całą tę rozmowę, dla niego pełną znaczenia. Lecz — miała ona znaczenie dla kogoś więcéj, który jéj z uwagą słuchał. Od samego niemal początku, książę ciekaw bardzo jak się stosunki między dziećmi kojarzyły, wstał był i niepostrzeżony stanął za niemi we drzwiach. Nie stracił ani słowa, i poruszony był tak znalezieniem się córki, że się cofnął cały drżący....
Przy pożegnaniu z Lambertem zakłopotany był, lecz, że się mu to bardzo często trafiało, hrabia nie zwrócił na to uwagi. Natychmiast po odjeździe hrabiego, książę pobiegł do córki.
— Dziecko moje! co ci się stało? Słyszałem rozmowę twoją z Lambertem.... Byłaś niegrzeczna dla niego! Co to ma znaczyć? na Boga! mów mi otwarcie! Miałżeby ci się niepodobać!...
Na to pytanie rozpaczliwie i głośno wymówione, nadeszła Szordyńska, ujęta zupełnie na stronę hrabiny Laury i oddana jéj, — przestraszona wbiegła między ojca i córkę.
— Ale to nie może być, mości książę! to się tak księciu zdawało! zakrzyknęła z całą energią, do jakiéj była zdolna. Moja droga Marcia.... nigdyby w świecie nie dopuściła się tego.... Ja ją znam! Była pewnie zmieszana....