występowały naprzód, zaćmiewały inne; ale obok nich, naiwna Rolina swą pięknością i grą śmiałą, naturalną, nieprawidłową a żywą — wszystkich słuchaczów podbiła.
Księżna mogła być niemal zazdrośną, chociaż w końcu odniosła zwycięztwo nad swą współzawodniczką. Dwie te role kobiece, z prawdziwym artyzmem odegrane, zupełnie zaćmiły i zepchnęły na drugi plan męzkich aktorów, chociaż i ci grali doskonale.
Rolina, która wiele zapewne liczyć musiała na wrażenie jakie uczyni, mogła być zupełnie rada z siebie. Dosyć jej było rzucić okiem na swój parter rozentuzyazmowany, aby nabrać przekonania, że go podbiła, że wieczór ten nie był stracony i mógł przynieść pożądane owoce.
Chociaż grała z wielkiem przejęciem się i życiem, wejrzenia jej biegały po sali i oka nic nie uchodziło.
Pomiędzy jedną a drugą sztuczką widziała z za zasłony, jak stojącemu w kątku ciemnym ojcu jej, którego mało kto znał, starzy i młodzi panowie się prezentowali, jak mu winszowano, z jaką uprzejmością rozmawiano z tym niepozornym dymisjonowanym wojskowym, na którego przed chwilą nikt nie patrzał.
Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/44
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
40