Przejdź do zawartości

Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/350

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
4

jest karność — ale czułości nie szukaj, na dobroć i uprzejmość nie rachuj, bo by słabości dowiodła.
Wszystko tu wyrachowane skrzętnie, litość, dobroczynność, śmiech, zabawa. Nad pewną godzinę nie wolno się weselić, a w ulicy śmiech iść musi ordynkiem i czapkę zdejmować. Wojskowy w Wiedniu czuć że wyszedł z rodziny i do niej powraca, mundur go nie tak ściska, głos mu w gardle nie zamiera, idzie lekko i podskakuje; tu żołnierz mierzonym krokiem posuwa się naprzód, przerobiony na machinę. Żołnierza naśladuje ulicznik, dorożkarz, stróż kamienicy, żebrak nawet.
Miasto zawsze jest jakby w stanie oblężenia i na stopie wojennej.
Jeżeli po weissbier napadnie wesołość ludzi, do niej nienawykłych — wpadają zaraz w szał i burzą kamienice. Naówczas trzeba ich jak słonie wściekłe rozpraszać bagnetami i siekać pałaszami.
Świat to, zaprawdę, inny, jakby czarodziejską różczką stworzony między narodzinami Fryderyka II-go a jego zgonem. Starożytności ślady i pamiątki nad wiek nie sięgają.
Za to jest tu może — przyszłość! gdy w wesołym, dobrym Wiedniu mało kto w nią wierzy.