Strona:PL JI Kraszewski Bez serca.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
105

często — bo zawsze prawie, boleść go dopiero budzi i potęgę mu nadaje.
Książę Rudolf, mimo całego swego wdzięku, był nieco, ładną laleczką, trochę bezmyślnym Antinousem.
Ale jak miło było spojrzeć na tę postać, dla której życie zdawało się nie mieć groźb żadnych, która nie wątpiła o niczem i szła śpiewając na jego spotkanie!
Spojrzawszy nań babka, z podwójną czułością ręce wyciągnęła ku niemu, jakby trwoga stracenia skarbu, miłość jej zwiększyła. Rudolf podbiegł całować jej ręce, a na rozkaz — musiał pocałować w czoło.
Stary służący właśnie drzwi otwierał i wnuk z jednej, abbé Voisin z drugiej strony podali ramię księżnej, która z ciężkością wstała z krzesła i powoli spierając się na nich, przeszła do jadalnego pokoju.
Obiad odpowiadał domowi. Wszystkie formy pańskiej, wystawnej kuchni zachowane były, ale potrawy ściśle obrachowane na liczbę osób, do których przyłączyła się podżyła towarzyszka i przyjaciółka księżnej, kobieta słusznego wzrostu, chuda i żywa, z twarzą surową i niepiękną. Potrawy nie odznaczały się ani wyborem ni przy-