Przejdź do zawartości

Strona:PL Jędrzej Kitowicz - Opis obyczajów i zwyczajów T2.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mając się za równego. Na pokoje królewskie, na opery, na bale, kiedy był zakaz puszczać mniejszéj konsyderacyi ludzi; towarzysza zawsze puszczono, skoro za takiego był uznany. A że długi czas Sascy żołnierze, drabantami i karabinierami zwani, trzymali wartę przy królu i przy operalni, którzy mniéj znający się na godnościach obywatelskich, tym bardziéj towarzyskich, wybór dopuszczenia osób, miarkowali po sukniach; kto się dobrze ustroił, i był personat, tego wpuścili, chociaż byt plebeusz, z gminu prostego człowiek; kto zaś nikczemny na osobie albo nie nadto jasno ubrany, tego zatrzymano przed pokojami, lub cisnącego się gwałtem, w nadzieję rangi swojéj, kolbami odparto. Takowe trafunki częstokroć towarzystwu, a czasem i samym officerom Polskiego authoramentu zda-