Strona:PL Józef Weyssenhoff - Żywot i myśli Zygmunta Podfilipskiego.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
40JÓZEF WEYSSENHOFF

i uczyć, był powagą na fakultecie i w „konwentowem mieszkaniu“ i w tradycji burszowskiej. Znał wszystkie nasze pieśni, niektóre z nich były jego pióra, znał wszystkie gatunki piwa, wszystkie kąty tego miasta, zostającego pod przeważnem panowaniem studentów; znał też i nas wszystkich i każdego niemal stosunki, upodobania, potrzeby. Tam, na gruncie wulkanicznym i urodzajnym, gdzie falowało młode zboże i dojrzewały dziwne, wybujałe rośliny różnego gatunku, w atmosferze poetycznej awantury, Tomasz był naprawdę niepospolitym i pożytecznym człowiekiem. Jako towarzysz, doradca, rozjemca w krwawych często sprzeczkach, zapisał swe imię w tych drobnych, a jednak niebezowocnych dziejach.
Czekało go jednak u wyjścia z progów almae matris twarde i szersze życie. Nie był to już ten światek przyjaznych i przeważnie młodszych kolegów, rozwielmożniony w małem mieście, ale szeroki, zimny świat, który go przyjął, jak każdego, zapytaniem: „skąd przychodzisz? co ze sobą przynosisz w głowie i w kieszeni? ile jesteś dla nas wart? czy mamy się bać siebie, czy cię wyrzucić poza mury?“ Tomasz nie był na to przygotowany i nie potrafił dać takiej odpowiedzi, jak Zygmunt, który przychodził z szerszej szkoły życia i znał sposoby torowania sobie drogi. Tomasz zaś kochał ludzi i pragnął wielu rzeczy nieziszczalnych: wpływu na współczesnych, odmiany przesądów, rozpowszechnienia pięknych i dobrych uczuć. Był poetą w życiu, niepraktycznym idealistą.