Ta strona została uwierzytelniona.
II.
Stanęliśmy przy oknie półmrocznej komnaty,
Znużeni nóg i myśli leniwą włóczęgą…
W głowach się majaczenia nieuchwytne lęgą
I mącą się w ulotny sen, tęczą skrzydlaty.
A w szybach, szarych szronem, od tchnień piersi młodej
Odwilgły dla tęskniących oczu dwa okienka —
Rozszerza je półsenna, półświadoma ręka
I dusza nasza idzie na smutek i na gody…
Oto nasz sad wiśniowy śniegiem osędziały —
Oto się na nim kwiecą zimne śniegu kiście —
Oto mu bujne trawy zawieje zawiały…
Oto zakwita nad nim dni wiosennych przyjście,
Mój przyjacielu słodki! — Oto ci się śmieję,
Żeśmy są, jak wiśniowy sad, strojny w nadzieje!