XIV.
Zamilknij, Morze!
Roztęskniających przypomnień uwodne ucisz poszumy:
Otom uzbroił się w spokój i pawęż przed się wziął dumy
I mam się w żmudną swą drogę: nie wstrzyma mnie szum twój, nie zmoże…
Wziąłem od ciebie, co moje, skąpałem w pięknościach twych duszę,
Skrzepiłem się Głębią twą, Morze i kielich wypiłem aż do dna.
Boska zaiste biesiada i duszę w gościnie mieć godna —
Lecz teraz zamilknij, nie uwodź… chcę odejść i odejść już muszę…
Nie uwodź!… odchodzę z weselem na ciężkie powszednich prac znoje.
Wszakom ze ziemi jest, Morze, i przeto chcę oddać, co ziemi.
Zamilknij, nie uwodź…! z weselem podimam żywota trud mnogi.
A jeśliby kiedy zwątpienie wtargnęło zdradziecko w dni moje,
Ty, Morze, szumieć mi będziesz łanami powichrzonemi
Mojej północnej ziemicy, że znajdę Ojczyste swe Progi…