Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ruffer - Posłanie do dusz.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

V.

Pośród mych pustych dróg, wśród cisz wyogromniałem
Nad nieziszczony Sąd, com szukał go za braci
Śmierć z Południcy rąk — nad biedny żal, co traci
Dumę i gromów klnie! przed cichem zmarłem ciałem…

Stoję, jak górski szczyt, nad niż wyogromniały,
Cichy… aż w duszy mej mych braci młoda siła
Wstaje: że wielki sen — krzepiący sen prześniła!…
Wstaje: że trudów chce! chce burzyć twarde skały!

…Zmartwychpowstania dziw w mej duszy głębiach święcę!…
Przetożem jeszcze wzrósł spokojnem czołem w niebo,
Przeto w mych braci moc me silne tęgną ręce!…

Hej! — Południco — stąd dzień żniw twych ledwo pomnę!…
Hej! — czy ty wzniesiesz wzrok na wyże te ogromne,
Skąd mi się cały ląd tęskniącą ściele glebą?