Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ruffer - Posłanie do dusz.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

NA HALNYM STOKU.

Olbrzymi, nagi, piękny, na halnym stoku leżę,
Oparłem silnie stopy o smreków smukłą ścianę,
Pod głową splotłem ręce i wdycham wkrąg rozwiane
Ofiarne ziół westchnienia i żywic wonie świeże…

Nademną błękit nieba głęboki, nieskalany —
A po nim płynie święte, promienne, złote Słońce,
Wyciąga ku mnie ręce łagodne, kochające
I kładzie po mem ciele promieni złote wiany…

Ja leżę, słucham ciałem tych pieszczot, wdycham wonie
Ofiarne ziół i żywic — przywieram wpół powieki
I, wpatrzon w siebie, marzę, że — kiedy miną wieki,

Ta Moc, co cicha drzemie głęboko gdzieś w mem łonie,
Obudzi się i wstanie z ramiony potężnemi
I… marzę — hej! ja piękny, olbrzymi syn tej ziemi!…