Strona:PL Józef Piłsudski-Walka rewolucyjna w zaborze rosyjskim część I.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z Królewca - wyszło z pociągu jeszcze dwóch pasażerów, za którymi, jak i za nami tragarze nieśli nasze ręczne bagaże. Mego Niemca nie opuszczały wesołość i zachwyt nad porządkami w państwie cara. Przypuszczam, że wyjeżdżał do Rosyi ze zwykłem u Europejczyków przekonaniem o barbarzyństwach moskiewskich. Był nieco w strachu, gdy się zetknął z tą carską Rosyą i nie mógł dotąd przetrawić przyjemnej niespodzianki, jaką mu przez swą grzeczność sprawili urzędnicy w Wierzbołowie. Nastąpiła jednak inna niespodzianka, mniej przyjemna, co prawda, lecz bardziej zgodna z istotą rządów carskich.
Zaledwieśmy, gawędząc, otworzyli drzwi stacyjne i weszli do korytarza, prowadzącego do restauracyi kolejowej, gdy zagrodziła nam drogę banda zielonych. Było ich sześciu tęgich drabów — dozorców celnych. Rozdrażnieni widocznie nocnem czuwaniem i chłodem porannym, rzucili się jak głodne wilki na nasze rzeczy.
— Otworit! Otworit! — brzmiały pospiesznie rzucane rozkazy, a jeden z dozorców brutalnie schwycił niewielki neceserek podróżny, który był w ręku mego Niemca.
Napaść była tak gwałtowna, ruchy dozorców tak drapieżne, a oczy tak wymowne, że mój Niemiec wypuścił z ust cygaro i bezradny, ogłupiały kręcił się na miejscu.
— Was ist das? Was wünschen Sie? — pytał raz po raz, zwracając się to do mnie, to do zielonych.
Tłomaczyłem nieszczęsnemu kupczykowi,