Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/634

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Brühl wszakże nie chciał dnia tego rozpoczynać rozmowy, któraby dłuższy czas zabrać musiała, i uprosił wojewodę, aby ją do jutra odłożyć.
— A, z miłą chęcią, panie kochanku, — odparł wojewoda dzwoniąc. Każemy tu butelczynę tokaju przynieść, i sącząc ten nektar po kropelce, pogawędzimy sobie de quibusdam aliis...
Na dźwięk dzwonka zjawił się dworzanin pan Korejwa, oznajmując zarazem, iż księżna Kunegunda do sali zaprasza, gdzie panny się trochę zabawiać miały... aby im wieczerza do snu nie szkodziła....
Znalazło się tu ich więcéj niż przy wieczerzy, a pewnie i część onego regimentu, widzianego na placu, bo się doskonale i zręcznie zwijały w gry towarzyskie zabawiając się i po trosze podtańcowując dla rozrywki dostojnych oczu... Kazano téż na chórze w sali zagrać mniejszéj kapeli, które rozmaite symfonie ówcześnie wykonywała. A że okna na ogród były otwarte i muzyka dosyć hucznie się rozlegała, zebrało się dosyć Węgrów i Słowaków pod pałacem, których książę pospolitém winem miejscowém raczyć kazał...
Nie było tu najmniéj czuć tego losu, jaki spotkał rodzinę książęcą, która zdawała się na jednym ze swych zamków wczasu używać — wcale się nie troszcząc o jutro....
Książę Karol śmiejąc się mówił o tém, jako mu się nic nie wiodło, że oto regiment kobiecy,