Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/500

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gowania. Pan Tadeusz staruszkę mamkę swoją, do któréj był bardzo przywiązany, utrzymywał we dworku na Bielanach. Wiedzieli o tém wszyscy. Chadzał do niéj wieczorami, siadywał godzinami i starał się jéj życie uczynić znośném. Sawaniha tęskniła do Rusi swéj, ale mając dziecko przy sobie, powoli się z nowém życiem oswajała. Francuzka, która nauczyła się przez długi pobyt w kraju i języka panów i tego, jak go zwała chłopskiego, postanowiła zapoznać się ze staruszką, aby przez nią starać się działać na Godziembę. Z Młocin do dworku na Bielanach nie było daleko... spacerem łatwo się tam przeszło. Francuzka dowiedziawszy się o dworku, zaszła doń wody się napić i wdała w gawędę z Sawanihą. Bardzo zręcznie umiała o Godziembie napomknąć i chwaląc go bez miary, zyskała serce staruszki... Drugi i trzeci raz ją odwiedzając, naprowadziła rozmowę na projekt ożenienia, o którym Sawaniha już wiedziała, a była za nim całą duszą. Wiele kosztowało Francuzkę przekonać ją, że nie miała słuszności, że się tak ożenić, było to zaprządz się do niewoli, i że Godziembę (to osłoniła tajemnicą) mogły daleko świetniejsze czekać losy.
Całe te zabiegi poczciwéj intrygantki, która romansu platonicznego nie mogła nigdy zrozumieć — rozbiły się nagle o wcale niespodziany wypadek... Ospy jeszcze naówczas nie szczepiono (jedna z pań Mniszchowych miała ją późniéj pierwsza wprowa-