Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/486

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nadrabiać fantazyą, aby się nie przyznać do popełnionego błędu... Pan stolnik więc musiał twarz wesołą przybierać i swobodnym a szczęśliwym okazywać się w towarzystwie...
Chociaż hetman Branicki jawnie teraz był z dworem i Brühlem przeciw Familii, choć parę zdala krzywo spojrzał na szwagra, stolnik dowiedziawszy się o blizkim wyjeździe jego — poszedł do siostry z pożegnaniem... Hetmanowa była mu najulubieńszą ze wszystkich, może dla tego, iż go najgoręcéj kochała i najświetniejszą prorokowała mu przyszłość... Umyślnie, jak się zdaje, stolnik wybrał do pożegnania chwilę, gdy już dwór cały był w pogotowiu, a hetman na wsiadaném...
Siostra przyjęła go z okrzykiem, stary Branicki z grzecznością zimną i dumną... Bardziéj niż kiedy, obchodził się z nim jak z młokosem, gdy stolnik do dojrzałości rościł sobie prawa...
Stało się tak, że pani hrabina Izabella zaprosiła brata... miał ją i hetmana przeprowadzić na Pragę... Branicki siadł razem z żoną, aby w jéj towarzystwie przejechać stolicę, bo wyjazd, jak każdy krok hetmana, był uroczysty i reprezentacyjny.. Szły jego straże przyboczne, janczarowie, konie powodne pod dywdykami, furgony, dworzanie, hajducy... cała ta świetna i liczna czereda, którą się otaczać lubił... Lud cisnął się, aby te parady podziwiać, Poniatowski siedział na przodzie w karecie... rozmawiał z siostrą, która na pół wesoła,