Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Starosta Warszawski.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


III.



Dzień drugi września 1750, był jeszcze tak piękny, słoneczny i ciepły, iż przyjaciele pana podkomorzego Laskowskiego, przed którymi rychłą zmianę aury prorokował, spotkawszy go rano, wracającego ze mszy od retormatów — z fałszywego prognostyku głośno acz grzecznie się naśmiewali...
— Czekajcie acaństwo do zmiany lunacyi, odparł spokojnie Laskowski — zobaczycie co ta powie... Tertia, quarta qualis, tota lunutio talis... to nie chybi... Tandem, proszę o cierpliwość, — czas okaże czyje będzie na wierzchu!! Z tego pięknego dnia korzystała Warszawa, bo miał być uroczystym, a niemałą obudzał ciekawość. Od rana roiły się ulice, szczególniéj po drodze od Saskiego pałacu do królewskiego zamku, którędy młody starosta