Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ptami proszek jaki w garnki; aż dobrze przestraszywszy i matkę i siedzące za piecem dzieci, odszedł z czem tylko chciał. Ztąd to poszło pewnie, że dzieci dziadami nie raz straszą, i nie bez przyczyny.
Było czasem ich interesem dostać sobie dziecię, aby nim także do litości nad swoim stanem pobudzić — kradli je więc, gdy swojego nie mieli. Rzadko się to jednak zdarzało, bo młodsze żebraczki dość płodne, chętnie sprzedawały zbywające dzieci starszym.
Byli i spokojniejsi, co woleli siedzieć nie włócząc się nad drogami. Na to wybierali oni pospolicie miejsca u źródeł, za cudowne mianych, u figur i Bożej-Męki, na ludnych gościńcach. Tu modląc się, jęczeli, podawali wodę przychodzącym, pokazywali drogę nieświadomym. Wśród puszczy nie raz na rozdrożu, u starej figury, widziano chatę zawaloną w ziemię, mchem porosłą; na szelest przychodnia ukazywał się z niej siwy staruszek podparty na kosturze i wyciągał rękę.
Niektórzy stale się trzymali kościołów, zostawali dzwonnikami, posługaczami, a na przyległej wsi mieli przywilej leczenia ludzi i koni.
Baby strój, z małą odmianą był taki jak dziada — łachmany, łoktusze zwane ich językiem, u pasa zawsze nieodstępny garnek, służący równie do okadzania od czarów i złego ducha, jak też do składania danej sobie strawy.
Baby siedząc pod kościołem śpiewały Różany wianek. Ich głównem zatrudnieniem było babienie, czary, leki, pilnowanie chorych ubogich szlachcianek przy połogach. W tym ostatnim przedmiocie chlubiły się osobliwszemi tajemnicami; wyraz babienie nawet śladem jest tych ich zatrudnień w języku. Baby i dziady najlepiej znali wszystkie ludu przesądy, wszystkie złe i dobre wróżby, wszystkie ostrożności, jakie należało zachowywać, aby zło do domu nie weszło. Nosili z sobą świeczki woskowe, zioła różne (jak wyżlin i bylicę naprzykład) maście na rany, wódki — kropili obory i stajnie, pasieki i barcie, wróżyli z dłoni młodzieży jak cyganie, po lasach wiązali drobne gałązki zapustów, obiecując z nich ogromne drzewa za trzy lata