Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pozór skorupę tylko przedmiotów widzieć, i umysł swój doskonale naginał do potrzeb i pojęć tych, z którymi obcował. W tem była prawdziwa jego wyższość i najpotężniejszy skutek odmłodzenia — miał bowiem teraz dwie twarze i dwie postacie. Zachował starą swoją naukę dla mędrców, a młody, młodością swoją nadany pozyskał nowy charakter światowego człowieka. Sława jego teraz stała się też dwutwarzą jak był charakter. Jedni sławili w nim bogatego człowieka umiejącego żyć dobrze, drudzy niezwyciężonego i nieporównanego mędrca. Twardowski nie porzucił nawet i nie zaniechał praktyki doktorskiej, która do niego mnóstwo ludu ściągała i wielkie mu pieniężne przynosiła zyski.
Stał się więc u pospólstwa dziwowiskiem, o którem najsprzeczniejsze rozsiewano wieści, najdziwaczniejsze baje — każdy bowiem inaczej go i po swojemu cenił i chwalił.
Spotkał się młody chłopak hulaka, zwykły gość za stołem mistrza, z poważnym akademikiem, zwykłym jego rozpraw uczonych słuchaczem.
— Co to za wyborny, przyjacielski człowiek, mówił młody, jaki wesoły, jak żyje wspaniale, jakie ma wina i kuchnią.
A drugi mu przerywał, mówiąc:
— Co to za mędrzec, co za niezrównany filozof! Musieli się potem wzajemnie pytać siebie.
— O kim-że to waszmość mówicie?
— O mistrzu Twardowskim, wielkiem świetle akademji krakowskiej, almae matris, która go na świat wydała.
— A ja o Twardowskim, bogatym lekarzu, który tak żyje wspaniale i zawsze ma stół otwarty. Jest-li to ten sam?
— Niechybnie ten sam; bo nie ma dwóch Twardowskich na świecie.
Jego więc imię miało dwie sławy tak oddzielne, w dwóch odmiennych całkiem towarzystwa sferach, że one prawie dwie oddzielne osoby wystawiały, a pewnie dwóm osobno byłyby dostatecznie wystarczyły.