Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ XIX.
Jako Maciek ciężko pokutuje za swoją chciwość.


W głowie Maćka wielkie dzieło, którego z mistrzem dokonał, stało się powodem długich rozmyślań. Dumał on nad tem, jak się to stało, jakiemi sposoby, jakiemi przybory, przypominał sobie najmniejsze okoliczności, i nieraz przychodziła mu do głowy myśl szalona, czyby nie godziło się spróbować, ażali nie potrafi sam doświadczenia powtórzyć.
— Doskonale wszystko pamiętam, myślał powtarzając każde niemal słowo mistrza. Znam zioła, czas ich zbioru, sposób urządzenia; czemużbym to i ja nie miał spróbować tej sztuki? To by mi dało okrutnych pieniędzy, za te pieniądze kupiłbym sobie wieś pod Krakowem, byłbym panem jak drudzy, pojechałbym z pocztem na dwór królewski, ożeniłbym się z panną krakowską[1], którą widziałem ongi u Panny Marji, a potem jadącą kolasą do zamku.
— Dla czegoż, mówił do siebie, nie miałoby mi się to udać, kiedy się to mistrzowi udało? Wszystko co on zrobił i ja zrobię łatwo, przypominając więc sobie zaklęcia, słowa, formuły magiczne, powtarzał Maciek w duchu:
— I ja to zrobię łatwo! zrobię pewnie!

Dziwił się tylko sam sobie, że chociaż pamiętał wszystko, nie wiele jednak rozumiał, co go wszakże mało obchodziło, był bowiem z tych ludzi, którzy słowa i formy za samą rzecz i jej istotę mają, nie patrząc reszty. Gdy tak siedząc na przyzbie rozmyśla, zatrzymał się jeździec u wrót domostwa, i przywiąza-

  1. Wojewodzianką.