Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a wszystko i wyraźnie. Traktujmy rzeczy okrągło, nie tak jak żydzi beczkę śledzi targują.
— Chciałbyś we mnie wmówić punkt honoru, rzekł mistrz aby mnie oszukać łatwiej! Nic z tego! Powoli! Naprzód, waruję sobie, że mi dasz wiedzę i mądrość szatańską o wszystkiem i do wszystkiego, a to intuitive natchnioną, bez mozołu, rosnącą w miarę moich potrzeb.
— Zgoda na to. Lecz wyzuć się z tak wielkiej rzeczy, odpowiedział szatan, nie można, nie opisawszy się jak jej użyjesz. Piekielna mądrość nie może być odwróconą od usług piekła. A zatem przy warunku warunek wzajemny, iż jej nie użyjesz nigdy na dobro, zawsze na szkodę ludzką. Innego użytku mieć nie można z tej mądrości.
— Więc ją w działaniu i skutkach ograniczasz a tem samem....
— Daję co mam, rzekł szatan.
— A ja z tym darem, odpowiedział mistrz, będę miał związane ręce! To być nie może, krzyknął, ja chcę mieć wolną wolę.
— Tego ci nawet szatan nie da, odpowiedział kupiec na duszę. Jest to słowo bez rzeczy, czysta abstrakcja, pojęcie do tego fałszywe, choć na oko nie bez zasady. Nie ma woli wolnej nikt na ziemi, i ty jej tak jak rozumiesz mieć nie możesz.
— Więc wszystko za nic.
— Ach! wolno mistrzu, wolno! powoli! Lecz gdybym ci powiedział, że ty możesz robić co chcesz, a piekło tylko czuwać będzie, aby żadna twoja sprawa nie poszła ludziom na dobre?
— Jest to niewola już, gdy ja wiem o tem.
— Może ci się zdawać, że czynisz dobrze.
— Będę już przeczuwał, że z mojej ręki dobro się na złe zamieni.
— Nie będzisz tego czuł w chwili uczynku pochodzącego dajmy z serca. Wolno ci nie mieć złej intencji.
— Ale robisz mnie już winnym samą wiadomością, którą mi dajesz teraz?