Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/099

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdziebyśmy pobrać się mieli i zamieszkać. Prosiłem Kingę, aby wedle własnego serca postanowiła.
Dwór wileński żałobę nam naszą przypominał, był on i dla mnie jakby wygnaniem, ona i ja woleliśmy do Krakowa powracać. Później zaś albo w Lidzkiem zamieszkać chciałem lub choćby nie opuszczać Krakowa, gdzie wielu przyjaciół, życzliwych i znajomych miałem. Puściliśmy się w podróż, panią Korniaktową biorąc z sobą, jesienią, ale nim się jeszcze drogi popsuły, i trafiliśmy na babie lato tak piękne, że niemal wiosnę przypominało.
W Krakowie, gdy do wesela już przychodzić miało, suktę z sobą zwieść musiałem wielką. Chciało mi się gody sprawić wspaniałe i głośne, czemu Kinga się sprzeciwiała. Nie byłbym kilkuset grzywien żałował, aby je pamiętnemi ludziom uczynić.
Skończyło się więc na tem, żem ze dworu co było w Krakowie dawnych towarzyszów i druhów pozapraszał na wieczerzę dnia tego, wyrzekłszy się trefnisiów, muzyki i wszelkiego hałaśliwego występu, kilka niewiast, które Kinga czasu pobytu swojego znała, kilku starszych kupców, co mi życzliwi byli, zasiedli z nami do stołu i spędziliśmy godzin parę do wieczora.
Tymczasowo postanowiliśmy pozostać w Krakowie w domu naszym, cichego szczęścia zażywając. Tak doczekaliśmy się tu i przybycia króla a koronacyi, którą brat Fryderyk odbył w towarzystwie innych biskupów, przyczem nowy pan względem Krakowian i wszystkich w ogóle co się do niego zbliżali, okazał się na podziw szczodrym aż do rozrzutności, dobra, starostwa, majętności rozdając obficie, niezawsze godnym tej łaski królewskiej.
Choć napozór się wszystko niby składało dosyć pomyślnie dla nowego pana, z boku patrząc i rozsłuchując się, wiele mu dobrego wróżyć nie było można. W zawieszeniu była wojna z moskiewskim, który na