Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to było we zwyczaju, obficie sobie krwi upuścić kazawszy, poczem zesłabła mocno i w łóżku obległa.
Nie chciałem jej opuszczać w tym stanie, ale naleganiu ks. Łaskiego, a potem rozkazowi Aleksandra opierać się nie było sposobu.
Nie mieli ludzi zaufanych, którzyby łatwo i do kardynała i do królowej i do znaczniejszych urzędników przystęp znaleźli.
Musiałem więc, choć z wielkim w sercu niepokojem, natychmiast w podróż się wybierać. Książę sam ludzi, poczet, konie i pieniądze na drogę natychmiast mi wyznaczył.
Matka też widząc, że o ważną szło sprawę, nie zatrzymywała mnie, a poczciwa Kinga dla uspokojenia zaklinała się, że od łoża jejmości nie odstąpi na chwilę i najtroskliwiej strzedz będzie. Przyczem pana Macieja z Błonia, doktora uprosiłem, aby nawiedził chorą i niczego nie żałował, choćby driakwie na wagę złota płacić przyszło.
Powierzywszy Kindze jeszcze matkę moją i ostatnią ją w ganku pożegnawszy niemal rodzicielskiem uczuciem, przy czem płaczu było niemało — w imię Boże ruszyłem do Krakowa.
Jakom tam zastał, w początku wyrozumieć było trudno. Krakowianie przebąkiwali o Władysławie, chcąc na głowie jego trzy korony połączyć, może nie bez chytrości i skrytej myśli, że sam w Polsce rządzić nie mogąc, będzie się tu wielkorządcami wyręczał.
Nikogoby zaś łacniej nie naznaczył jak Fryderyka, który już dał dowody, że rządzić umiał i lubili go wszyscy.
Poszedłem sam do kardynała na dwór jego, kędy jak około monarchy wielki ścisk znalazłem różnego rodzaju ludzi.
Zajęty był i czynny bardzo, co mu jak Olbrachtowi nie przeszkadzało ucztować. Otwarte stoły teraz po całych dniach trzymał, karmiąc i pojąc, a wieczorami w kółku swych ulubieńców dzień kończył tak