Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/070

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

co naszych poległo marnie i jak... tego nikt nie zliczy. Dopiero, gdy niedobitki tu przyciągną, obrachujemy kogo nie stało... kto tam bez grzechu zawisł na gałęzi, lub rozszarpany został przez zbójów.
Od tego dnia, słyszę, aż do samego Prutu nie dali pokoju wojsku. Król chory musiał na koń siąść i ze swoją jazdą obóz osłaniać. Paliły się lasy i pola dokoła, aby drogę tamować, tak, że od płomieni i dymu dusili się ludzie i konie. Pod Czarnowicami z tym motłochem ścierać się musieli nasi o przeprawę.
I gdyby nie Zygmunt i nie królewskie półki, Wielkopolanie byliby się rozproszyli, zbiegli i padli ofiarą, ledwie ich Olbracht zdołał tem wstrzymać, że się sam okazywał ciągle, bo go obmówili, że ich tam porzuci i uciecze.
Niema wojska naszego! niema rycerstwa.
I Trzeciak płakać zaczął, a leżący pod ścianą Sropski zaryczał głosem dzikim:
Dies irae, dies illa! Dzień był gniewu Bożego, a czyje oczy nie patrzały nań, czyje ucho nie słyszało konających jęku... ten niech milczy o tym dniu sądu... Kwiat nasz ścięła kosa tego chłopstwa podłego, krwią szlachetną podleli pola swoje mordercy. Na stos nas powiedli...
Słuchaliśmy wszyscy przejęci i przerażeni tak, iż wypowiedzieć nie podobna, co się działo z nami. Płakały niewiasty od zmysłów odchodząc... jam też jak bóbr łzy lał, bo tu już nad nie więcej nic nie zostało. Cóż gniew mógł nasz przeciwko Bożemu?
Poczciwy Trzeciak zawziął się zaraz około Sropskiego, którego trzeba było opatrzeć, odziać, położyć... ale już w nim tyle tylko życia pozostało, że się wyspowiadawszy i do końca wyrzekając a krzycząc, nazajutrz nad wieczorem skonał.
Co się potem działo w mieście całem, gdy niemal co godzina ktoś nadbiegał i nowe przywoził szczegóły o bukowińskiej klęsce... jaki był lament po-