Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/065

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

do Lwowa, gdyż chory powracał i przez czas dłuższy miał tu wypocząć. Przyszedł więc do mnie burgrabia Trzeciak, dobry człek, wielce mi przyjazny, aby się naradzić co czynić wypadało w przewidywaniu królewskiego powrotu. Nie wypędzał on mnie, bo jako sługa pański miałem prawo pozostać na zamku, lecz szło o matkę, która z ludźmi izb kilka dla siebie potrzebowała a stajen i wozowni dla koni i ludzi.
Nie życzyłem też ja sobie, aby tu Kinga pozostała aż do przybycia króla i dworu, a od matki nie chcąc oddzielić, sam wniosłem to, abyśmy kamieniczkę jaką w mieście najęli, dokądby i mnie na ręku lub z łożem bodaj przeniesiono.
Matce też to lepiej się podobało, niż na łasce burgrabiego gospodą na zamku mieszkać, zawsze nie jak u siebie, ale gościną. Natychmiast więc dwór najęto od Żurowiczów z ogrodem i stajniami, drewniany prawda niewytworny, ale ciepły i przestronny. Na jednej stronie izb trzy dużych z alkierzem, z drugiej tyleż dla czeladzi i na kuchnię.
A że się powrotu królewskiego lada dzień było można spodziewać i nie chcieliśmy nas aby tu zastał, jak tylko izby umieciono i ogrzano, matka się natychmiast pierwsza wyniosła. Mnie jakem leżał, obręczami po nad głową skórą obleczonemi okrywszy, sześciu najętych drabów poniosło, tak żem oprócz trochy chłodu niewiele co poczuł tych przenosin.
Matka zawczasu najlepszą izbę mi we dworku opatrzyła, tak żem przybywszy aż się weselszym poczuł więcej widząc światła bożego i około siebie weselszego coś niż w murach zamkowych. Była i komórka tuż dla pacholęcia i wszelkie wygody, a gdybym wstać i chodzić mógł, dosyć miejsca, aby się swobodnie poruszać.
Pierwszy to był dzień od okaleczenia, żem śmiać się mógł, żartować i weselszą myśl okazać... a że nadzieja powrotu króla i wszystkich naszych ożywiała, byliśmy dobrej myśli wszyscy.