Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 04.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gostyński inaczej się nie ruszał z domu, pod nos niemal szlachta z pięściami zaciśniętemi podjeżdżała i głośno się odgrażała.
Strzedz się musiał i król jego, bo bardzo był do niego przywiązany i wielkiemu rozumowi ufał bez miary.
Z jego porady naprzód w tajemnicy został zawarty sojusz pomiędzy czeskim Władysławem a naszym panem, którym sobie wzajem poręczali oba, jeżeli poddani ich przeciw nim coś zamierzali, wspomagać się i bronić. Tak, że gdyby w Pradze rycerstwo burzyło się, Olbracht miał Polaków słać i wzajemnie.
Spisano to i przypieczętowano, a miało pozostać tajemnem; ale król nasz, gdy dobrej myśli był, wygadywał się z każdą rzeczą, choć niby się chwalił tem, iż do jego duszy nikt zajrzeć nie mógł i powiadał: że gdyby koszula myśli jego znała, zarazby ją spalił. Tymczasem on sam gorzej się zdradzał niż wszelkie koszule.
Tak i z tym traktatem, o którym gdy się wieść rozeszła, przeciwko Kallimachowi i królowi okrutnie umysły podniosła.
Wrzawa była taka, że na jakiś czas musiał z Krakowa zniknąć, choć niedaleko się ukrywał.
Następującego roku w grudniu i styczniu mieliśmy ciepło takie, jak gdyby już wiosna przyjść miała, aż w poście zima i mrozy powróciły srogie, a z niemi chorób dużo i śmiertelność znaczna.
Mnie ponieważ podkomorska służba prawie ciągle w Krakowie trzymała, a codziennie mogłem u matki bywać, pod czas jeść, czytać jej, służyć, być pomocą we wszystkiem — więc się nie przeciwiła temu abym zostawał przy królu. Było to dla niej rozrywką, żem przychodząc mógł wiadomość jaką przynieść nietylko z naszego dworu, ale i z Litwy, gdzie stryjeczny jej, Gastold zwany Białym, przy Aleksandrze wojskowo