Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 03.djvu/072

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uprzedził mnie o tem Sliziak, iż z Litwy od majętności jej niedobre wieści przyniesiono, iż się tam działy sprośne nadużycia a grabieże, zamek jeden jej spalono i t. p.
Chodziła po izbie nadąsana zaledwie paru słowami mnie przywitawszy, gdy jakby ją myśl jakaś uderzyła, niespodzianie odezwała się do mnie.
— Jedź ty na miejsce ze Sliziakiem, ład zaprowadzicie. Wolałabym nie mieć majętności, niż je[1] łupić bezkarnie.
Zdumiałem się temu postanowieniu, jak gdyby zapomniała o tem, iż ja zależnym byłem, w służbie i oddalić się na czas dłuższy nie miałem prawa, a w rzeczy obawiałbym się nawet oddalenia, aby mnie nie zastąpiono innym i ze dworu nie wypchnięto.
Łaski matki wprawdzie zapewniały mi do czasu życie swobodne, ale na przyszłość — nic. Nie mogła, a kto wie czyby chciała los mój zabezpieczyć, na siebie przez to zwracając oczy.
Musiałem jej przypomnieć zależność moją.
— Jesteś mi tam potrzebnym — odezwała się — nie mam nikogo, a Włoch przecie wyrobić to potrafi, aby cię na kilka tygodni puszczono.
— I bez Włocha — odpowiedziałem — sam ja to mogę wyjednać przez Szydłowieckiego, iż mnie uwolnią; ale Olbracht nawykł do swojego sługi, łaska pańska niestała, gdy go mieć nie będzie, dobierze sobie innego.
Matce mej nie zdawało się to trafiać do przekonania, nastawała, abym jechał na Litwę, wreszcie poczęła tego wymagać jako dowodu przywiązania i posłuszeństwa, narzekać na swe osierocenie i wdowieństwo, nastawać na mój obowiązek posłużenia jej.
Wieczora tego wysłuchawszy tylko nalegań, nic jeszcze nie postanowiłem; rozeszliśmy się, a ja wziąłem rzecz do namysłu.

Wahałem się mówić o tem nawet na dworze. Ol-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; korekta na podstawie wydania z 1905 roku.