Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik 01.djvu/055

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale też niebardzo bronił. Wszystkich to oburzało, że Kaźmirz z potwierdzeniem przywilejów polskich bardzo się ociągał, a jawnie Litwie swej sprzyjał więcej. Posądzano go, że taką władzę Witoldową jaką miał w Wilnie, chciał i w Polsce zaprowadzić; najwięcej się zaś oburzano tem, że już w początkach panowania, gdy stolice biskupie zostały opróżnione, kapitułom nie dopuszczał wyboru pasterzy, ale posyłał do nich i swoich im narzucał ludzi, nalegając aby tych, a nie innych naznaczano.
Pan Jędrych z Tęczyna, owdowiały, bezdzietny, możny pan, człek już niemłody, pobożny bardzo, choć wędrówkę głównie odbywał dla pokłonienia się miejscom świętym, nie taił się z tem, że od biskupa Zbyszka miał zlecone w Rzymie na króla się uskarżać.
Tu mu też, jak się zdaje, ucho dawano, bo papież albo kapitułom prawo wyboru biskupów chciał zachować, lub sobie mianowanie pasterzy wprost z Rzymu. W tem choć się może różniono w zdaniach w Krakowie i Rzymie, na teraz szli wszyscy zgodnie, byle króla nie dopuścić.
Tych wszystkich rozmów o sprawach Polski w początku ja słuchając, niewielem rozumiał, nierychło mi się oczy otwierać zaczęły.
Przyłożyło się do tego, iż w orszaku pana Jędrycha, Litwin mi się trafił, niejaki Sliziak, człek już letni, który się przez pobożność do niego przyłączył, choć sługą był innego Tęczyńskiego.
Ten mnie naprzód po moim sposobie mówienia przeciągłym i śpiewającym poznał, żem na Litwie też chować się musiał.
Sliziak ten wcale osobliwie wyglądał, i gdy się w ulicy lub w kościele pokazał, wszystkich oczy zwracał na siebie. Starzec był kościsty, silny, ogromny a tak włosem obrosły cały, że na twarzy mało co policzków, nosa i czoła z pośrodka ich wystawało. Na ustach nawet i na nosie, choć rzadkie włosy mu porastały. Z rąk tylko dłonie nagie były. Nad ocza-