Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zrozpaczony niemal, wołał czasem — że dałby coby kto zażądał, byle go od podkanclerzego uwolniono.
W tym czasie zmarł właśnie stary, sędziwy, zasłużony hetman Potocki; pozostawały po nim do rozdania: buława wielka, Kasztelania Krakowska, i Starostwo Lubelskie.
Ni mniej, ni więcej, Radziejowski począł wołać i głosić, że mu się buława należała, do której ani zdolności, ani zasług, ani najmniejszego sobie rościć nie mógł prawa.
Było to oburzającem.
Przy tej władzy, jaką zapewniała buława wielka koronna, oddanie jej nieprzyjacielowi znaczyło zdanie się na jego łaskę lub niełaskę — zaprzedanie się w niewolę.
Radziejowski tak rachował na to, iż króla nastraszył, że mu się stał groźnym, iż śmiał na hetmańską buławę tu rachować.
Król na samą wzmiankę rzucił się i krzyknął:
— Gdybym życiem miał to przypłacić, — nigdy w świecie!
— Wszyscy też bliżej Jana Kazimierza stojący, królowa wreszcie, której wpływ zawsze był stanowczym, oburzali się na to wymaganie, zowiąc je szalonem.
Jednakże potrzeba było zapewnić się, że sejm