Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 03.djvu/194

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Baur w Lublinie spoczywać kazał. Tu przyszła wieść, że mała królewna, której narodzinami się tak cieszono, umarła. Jan Kazimierz nie okazał wielkiego smutku. Spodziewano się wkrótce nowego przybysza...
Maryi Ludwiki listy żałobne były i smutne.
W Lublinie dowiedział się król też o podkanclerzynie, która po dwakroć prosiła Maryi Ludwiki o posłuchanie, chcąc się przed nią oczyścić z potwarzy.
Królowa pod wrażeniem tego, co Radziejowski jej donosił, po dwakroć odmówiła przyjęcia. Była to chwila, w której, dzięki zabiegom męża, potwarzami okryta Radziejowska, wszystkie drzwi znajdowała zamknięte przed sobą.
Zrozpaczona, chciała przynajmniej w oczach królowej być czystą. Po dwakroć odepchnięta, dumą i uczuciem niewinności swej wsparta, podkanclerzyna poczęła się do opuszczenia pałacu przygotowywać.
Naówczas królowa wreszcie, zjęta więcej ciekawością, niż współczuciem, kazała dać znać podkanclerzynie, że przyjętą być może.
Radziejowska odmówiła dumnie.
— Stukałam pokornie po dwakroć do drzwi j. król. mości — odpowiedziała — zamknięto je przedemną, nie przestąpię więcej tego progu.
Królową to zabolało.