Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ale cóż! przez te kostki Rzeczpospolita straciła, a jam się jeszcze zgrał w dodatku!
Było to pierwsze oznajmienie o dokonanej elekcyi — które wszyscy, i sam elekt, śmiechem wesołym przyjęli. Skarszewski przyłączył się do świetnego orszaku, wśród którego liczni biskupi, Nuncyusz, królewicz Karol, Senatorowie, dygnitarze pierwsze obok króla miejsca zajmowali.
Kościół Ś. Jana już był przystrojony i oświetlony na przyjęcie.
W loży zamkowej, za zasłonami, stała królowa, która na dzień ten, wzorem królowych francuzkich, żałobę czarną na białą zamieniła. Patrzyła i łzy jej wzrok mąciły. Teraz, gdy już elekcya cudowną jednomyślnością dokonaną została, dowiadywano się ze zwierzeń różnych, z narzekań spóźnionych, że Rakoczy siedmiogrodzki miał znaczną partyą za sobą i tylko zręczne zabiegi królowej, onieśmielenie spiskowych, pośpiech naostatek, zapewniły koronę Kazimierzowi.
Zdala warcząc, odgrażali się ci stronnicy Zygmunta IV... że on może siłą to pozyskać, czego mu z dobrej woli nie dano.
Mało kto w czasie tej uroczystości, przysięgi, mów, powinszowań — zwrócił oko na zakrytą lożę i niewielu może wiedziało, że nawpół firankami