Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Uczę się cierpliwości — mruczał król, słuchając Strzębosza i Butlera, — ale gdy inaczej nie może być...
Starosta Butler dowodził, że inaczej wistocie nie mogło być. Sejm dawał czas braciom do ułożenia się między sobą, ażeby w ostatniej chwili do rozdwojenia i walki nie przyszło. Na tajnych więc naradach, i u królowej, i u kanclerzy, zwłóczono umyślnie, nastając szczególniej na Karola, aby ustąpił.
Kisiel nawet publicznie się z tem wyrwał, aby sejm posłał do królewiczów i wezwał ich do porozumienia z sobą.
Lecz wojewoda bracławski był widocznie nie wtajemuiczony i ta jego rada się nie podobała. Sejm urzędownie o kandydaturach nie wiedział nic, a było przeciw godności Rzeczypospolitej napraszać się im z koroną.
Znowu tedy Strzębosz przywoził wiadomości jak o wyborze hetmanów radzono, o wojsku, a naleganie o elekcyą odpierano tem, że Litwa dotąd nie przybyła. Bez niej króla okrzyknąć nie godziło się.
Z innych stron naglono o elekcyą, potem wojsko przysłało legatów od siebie, żądano inkwizycyi, kto tych klęsk był przyczyną, i tak ciągnęły się te przegrywki wstępne bez końca.
Tymczasem królowa, kanclerze i całe stron-