Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Boży gniew 01.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czy śniło ci się tylko... wszystko to prawdą jest, było, stało się lub stanie!
Wielkie były grzechy nasze, więc nadszedł dzień sądu i kary.
Lat temu niemało proroczym głosem z kazalnicy Skarga, mąż święty, wszystko to przepowiedział. Niewolę u obcych, znęcanie się sług nad nami, rzezie, pożogi i sromotne zbiegi z placu boju — i męczarnie... i rzeki krwi, i chóry jęków do głuchych niebios... bo je grzechy nasze dla nas zamknęły. Więc dopuścił Bóg i chłosta się poczęła! a trwać będzie, nie jeden dzień — dies irae, ale wieki gniewu pańskiego, tak jak wiekami ciągnęły się rosnące grzechy nasze!
Bojanowski jęknął.
Cały ten tłum przed chwilą prawie rozweselony napojem i płochemi rozmowy, uczuł się przerażonym.
Głos starca, jakby z grobu wychodzący... poważny, potężny siłą tajemniczą, do głębi wszystkich przejmował.
Ciężkie westchnienia i jęki nawet zaczęły się dobywać z piersi niektórym... innym łzy się toczyły.
Starzec stał z oczyma wpatrzonemi jakby w dal — milcząc chwilę.
— Pana myślicie wybierać — ciągnął dalej zwolna — i potrzeba go nam, zaprawdę... lecz któż