Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 03.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pować nie powinien bynajmniej, że zuchwalstwem nadrabiać było potrzebą i najlepszą rachubą.
Wmawiali sobie, iż to wystąpienie Zygmunta tylko na postrach było wymierzone, a nie dając się ustraszyć i występując jawnie, było najpewniej zapobiedz wojnie.
Postanowiono więc wyprawić ponownie do króla poselstwo z tym pozwem przed sąd, którego jeszcze formę zaostrzono. Smogulecki wysilił się na to, aby królowi dać uczuć, że się go nie lękają. Więc po radziwiłłowsku sobie począł. Powoływał króla przed rokosz jak przed najwyższego sędziego, oskarżając o złe rządy rzeczypospolitej, o złamanie wiary, o gwałt praw i nadań odwiecznych, o powodowanie się złym doradzcom.
Przyniesiony pozew ten do Krakowa obudził oburzenie.
Myszkowski i wielu z nim chcieli, aby król gromem i groźbą odpowiedział rokoszanom. Wojska już stały gotowe do rozprawy, nie należało rebelizantów oszczędzać.
Za tą radą jednak król nie poszedł, chcąc wszelkie środki powolniejsze wyczerpać.
Żółkiewski zachował się neutralnie; głosowali inni, król się utrzymał przy swojem, odkładając jak był zwykł, dając czas do namysłu.
Odpowiedź króla była wymijającą, zdawał ją na senatorów i za ich radą pójść przyrzekał, na-