Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski - Bajbuza 01.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

my do czynienia, oprócz naznaczenia terminu elekcyi.
Górka się rozśmiał.
— A my inaczej myślimy! — zawołał — kto ma na karku miecz i infamię, ten pory nie pyta. Sejm musi między hetmanem a Zborowskimi dekret wydać…
Bajbuza się zmarszczył.
— Pozwijcież nieboszczyka króla — odparł — bo hetman spełniał wolę jego. Za co tu go obwiniać?
Górka oczyma zapalonemi zmierzył od stóp do głowy rotmistrza.
— A! wiem, wy należycie do hetmana! — zawolał.
— Mnie się zda, że należę sprawiedliwości i prawu — rzekł zimno rotmistrz.
Wojewoda ramionami zżymnął.
— I przyszliście mi to zwiastować? — zapytał.
— A dlaczegóżbym nie miał powiedzieć co myślę? — począł dumnie Bajbuza, za pas kładnąc jedną rękę. — Właśniem dlatego tu zabłądził do pana wojewody, ażeby się naocznie przekonać o tem, czemu wierzyć nie chciałem… że wasza miłość…
Wojewoda przerwał mu gwałtownie.
— Moja miłość — rzekł — trzyma ze Zbo-