— Rozpacz go ogarnęła, Najjaśniejszy Panie — odezwał się minister — potrzeba mu przebaczyć szaleństwo: to są ostanie podrygi bezsilności.
— Dobrześ się wyraził — wtrącił król — uważałeś kiedy, gdy odyniec zabity i oszczep mu w bok pakują, jak się rzuca, jak kłapie zębami; ale to nic nie pomoże.
— Ani Fryderykowi też jego zuchwalstwo, za które opłacić musi. Cesarzowa się postara, aby go ogłoszono wywołańcem, całe Niemcy pójdą nań, Francja, Rosja, Austrja, my, Szwecja. Jakże się potrafi obronić?
— Tak, to prawda, Brühl — rzekł król — ale dlaczegóż ja muszę siedzieć w Pirnie? Patrzaj jak tu paskudnie, pfe i nudno. Ja do takiej dziury nie nawykłem.
— A! Najjaśniejszy Panie, nikogo to tak nie boli, jak mnie — zawołał minister — mnie, najwierniejszego sługę Waszej Królewskiej Mości, któryby gotów wylać krew swoją, aby panu najdroższemu jedną minutę przykrości oszczędzić. Niestety! są takie wypadki.
— Słuchaj, ale w tym lesie — odezwał się król — tam na brzegu przeciwnym, tam są świnie dzikie, słowo ci daję, Gdyby można zapolować!
Brühl się zamyślił.
— Będziemy się starali polowanie urządzić.
— A co z Drezna? były tam jakie wiadomości? Nie przywieźli dla mnie moich myśliwskich przyborów?
Minister westchnął i spuścił głowę.
— Najjaśniejszy Panie, zdaje mi się, że Prusacy chwilowo zajęli Drezno.
August III fajkę rzucił o ziemię, po którą zaraz paź przybiegł i krzyknął:
— Odważył się...
— To rozpacz go prowadzi, Najjaśniejszy Panie.
— No patrzaj że! byle mi moich obrazów nie pokonfiskował. Człowiek w rozpaczy i na to gotów.
— O obrazy się nie lękam, gorzej — szepnął Brühl — żeśmy archiwum wywieźć nie mieli czasu.
Król ręką machnął.
Zdawało się go to mniej obchodzić, niż obrazy.
— To szczęście — rzekł — że ja tę Magdalenę Corregia zabrałem z sobą. Wszak jest tu z nami?
— Jest, Najjaśniejszy Panie, upakowana doskonale: Heinecken kazał na nią zrobić pudełko.
Zamyślił się mocno August i dodał cicho:
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/167
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.