Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Z siedmioletniej wojny.djvu/092

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łażbym wnosić z tego, że się państwo aż nadto blizko wprzódy spotkali i chcecie tylko starego gderliwego oszukać Argusa?
Pepita przyszła wesoło pocałować w rękę staruszkę, rzucając z ukosa szyderski wzrok na kawalera.
— Obawialiśmy się rozmową przerwać sen baronowej! — rzekła.
— I dawnoż to trwała ta cicha zabawa?
— Przybyłem przed kwadransem — odezwał się kawaler.
— A ja przed półgodziną — dodała Pepita.
— Cóż słychać u królowej? — spytała baronowa ciekawie — ty wiesz, jak ja plotki lubię, a nigdzie ich niema tyle, jak u najjaśniejszej pani.
— Nic, prócz, że znowu żydóweczkę z Lipska chrzcić będziemy.
— Któraż-to od przeszłego roku? — zapytała się staruszka.
— Zaraz, zaraz! W marcu w roku przeszłym chrzciliśmy matkę z córkami, pamięta stryjenka? zaraz po śmierci księżnej Lubomirskiej, w czerwcu parę znowu, we wrześniu dziewczynkę a w grudniu po narodzinach naszego księcia Antoniego jeszcze jedną.
— I królowa to wszystko wyposaża?
— Nie sądzę, żeby jej to za złe wziąć można — odparła Pepita.
— Tak! — mruknęła staruszka cicho — nawróconych obsypują złotem, a z biednych chrześcian ostatni grosz ciągną.
Ale nie królowa — szepnęła Pepita.
Baronowa zamilkła, Simonis patrzał się w okno, ażeby się do rozmowy nie mięszać.
— A wy, kawalerze — spytała gospodyni jakże się tam wam powodzi?
— To ja stryjence powiedzieć mogę — odezwała się Pepita.
— Ty, a to skąd?
— My u królowej wszak wiemy wszystko. Kawaler de Simonis dziś z rana miał szczęście prezentować się hrabinie Brühl a jutro ma się przedstawić ministrowi. Jeżeli się nie mylę czeka go na dworze jego ekscelencji świetna karjera.
Baronowa spojrzała zdziwiona, jakby żądając potwierdzenia: Simonis stał ze spuszczonemi oczyma.
— Ale, kochana stryjenko — dodała głośno Pepita, patrząc z boku na delikwenta — dziwne mi się to wydaje. Kawaler de Simonis przybywa z Prus, jakże tak odrazu nawykłemu do