Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom II.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



VI.


Na Białéj Górze leczyli się ciągle dwaj ochotnicy krzyżaccy, a Gero tak prawie jak zdrów już był, z Hansem tylko, którego rana głębsza była i znaczniejsza, szło powoli. Dzierla przykładała zioła i dziwowała się, że nie skutkowały.
Ksiądz Żegota radby się był już pozbył bardzo uciążliwych gości, ale wypędzić ich nie mógł, a oni sami nie myśleli wcale o wynoszeniu się z tego schronienia, w którém nie tak im źle było.
Gero szczególniéj zobaczywszy dwie piękne Halki, tak się młodzieńczo zajął niemi, iż gotów był o wyprawie na prusaków i zakonnikach, o stryju i przyszłości zapomnieć.
Z Dzierlą jak mógł i umiał mówił tylko o nich, a w końcu postanowił spróbować szczęścia, czy z jej pomocą zbliżyć się do dziewcząt nie potrafi.