Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Waligóra tom I.djvu/021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

reguły coraz nowe przybywały, sam Biskup Iwo widząc w nich krzewicieli wiary i pomocników najdzielniejszych Kościoła, wznosił klasztory Cystersom, Norbertanom, — wprowadzał Dominika bracią, a wkrótce i synowie Franciszka z Assyżu mieli przyjść ubodzy ubogi lud pocieszać.
Po dworach pańskich gdzie nie było rozpasania i dzikości, panowała pobożność niemal namiętna, a kobiety w niej mężczyzn wyścigały.
Cuda były chlebem powszednim, święci cudotwórcy roili i mnożyli się zbroje często zmieniając na kaptur i habit szorstki, secinami z ziemi wyrastały klasztory które nadawano bogato. — Pobożność stawała się upojeniem, zdało się że cały nawrócony świat chrześciański szedł nie patrząc na ziemię z oczyma w niebo wlepionemi.
Kantykiem na chwałę Bożą rozlegała się odradzająca Europa.
Pomimo to zepsucie było wielkie, okrucieństwa szalone, namiętności poskramiane budziły się i wybuchały tem gwałtowniej, a po nich sroga, krwawa, bezlitośna pokuta.
Niejeden płaszcz królewski okrywał włosiennicą okrwawione ciało, niejeden wczoraj możny władca szedł nazajutrz pieszo i boso do Rzymu pokutnikiem, a powróciwszy do domu zabijał brata i znów przywdziewał pasek żelazny, chłostą dobrowolną okupując swoje grzechy.
Duchowieństwo wszędzie na współ z panują-