Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Strzemieńczyk Tom II.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czynienia wiele, bo go poniekąd z umysłu — niedowierzając mu i lękając się niezależnego charakteru, o który go posądzano — zastępowano przez dziekana Lasockiego... stosunki pozawiązywawszy z Węgrami, nauczywszy się już ich języka, przestając ciągle z niemi, najprędzej był o każdej czynności uwiadomionym.
Wszystko, co się tu działo, nie było mu po myśli. Żałował Władysława, przeczuwał, że mógł się stać w rękach ludzi ofiarą swego szlachetnego charakteru...
Dziekan Lasocki i biskup Zbyszek, słysząc czasem swobodnie i ironicznie odzywającego się mistrza Grzegorza, nie dowierzali mu, obawiali go się przy królu. Była już parę razy mowa o wysłaniu do Polski, ale król okazał, że radby go zatrzymać przy sobie.
Do czasu więc nie ruszono go, patrząc nań tylko zdaleka.
Biskup Oleśnicki zaraz po koronacyi, o którą nalegał wraz z Węgrami, chciał i musiał powracać do Polski. Na swem miejscu, jako alter ego, zostawiał Lasockiego, a dla większego bezpieczeństwa byłby chętnie zabrał Grzegorza z Sanoka.
Wszystkie śmielsze odezwania się króla, słuznie czy nie, jego wpływowi przypisywano.
Nim na dworze wiadomem było, co postano-