Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dojść co go prowadziło do Krakowa i to w towarzystwie starego zakonnika?
Hawnul umyślnie unikał wszelkiej wzmianki o Litwie i o dworze tamtejszym. Milczenie jego, wstrzemięźliwość i oględność, utwierdziły tylko w przekonaniu, że to być musiał tajemny poseł jakiś. Zbijało go z tropu, że Niemcem był.
Gdy starosta, wynagrodziwszy szczodrze klechę w Proszowicach, odprawił go, Bobrek, sądząc że dowodem zaufania wzajemne pozyszcze dla siebie, odezwał się zcicha.
— Wdzięczen jestem miłości waszej, że mi pozwalasz ztąd pospieszyć zaraz do Krakowa, gdyż sprawę mam tam pilną, z którą prawdę rzekłszy, zostałem wysłany.
— Przez kogo! — zapytał z roztargnieniem Hawnul.
Bobrek zbył odpowiedź dwuznacznym ruchem jakimś jak gdyby mu nie wypadało, zdradzać tajemnicy i dodał.
— Posłano mnie ostrzedz Krakowian, aby się na baczności mieli, bo mazowiecki książe Semko ma się podobno kusić o to, aby miasto ubiedz, w stolicy się z wojskiem rozłożyć, i niedopuścić kogo innego do korony.
Hawnula wiadomość ta tak mocno obeszła, iż omal poruszeniem jakie okazał nie zdradził się, zaczynając rozpytywać niecierpliwie.
— Możesz to być?... pewnaż to jest!...
Nie są plotki próżne?