Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zrobić byłoby może trochę trudniej, ale gdybyś wasza miłość chciał tylko.
— Chciał? śmieszny człowiecze — przerwał Jagiełło — a któżby nie chciał potęgi, podwójnej korony, zwycięztwa nad wrogami, i pięknej żonki młodej!!
Podniósł rękę książe i śmiejąc się jeszcze, zlekka odepchnął starostę.
— Nie róbże mi oskomy daremnie!
Hawnul pokłonił się i chciał go w rękę pocałować.
— Puśćcie mnie na zwiady! — zawołał — puśćcie! Proszę! Sprawię się dobrze i przyniosę gościńca — koronę.
Jagiełło nagle spoważniał i posmutniał.
— Dowiedzieliby się ludzie i urągali potem z wielkiego księcia litewskiego. Głową potrząsnął.
Semkowi mazowieckiemu wolno wyciągnąć rękę i nic nie dostać, ale synowi Olgierdowemu nie godzi się!
— Ale żywy duch o tem wiedzieć nie może — gorąco począł Hawnul — ani żem był posłany, ani z czem! kupcem pojadę i powrócę kupcem... To nie waszej miłości sprawa a moja.
Książe wciąż głową potrząsał.
Wtem nadszedł młodszy brat Wigund i rozmowa natychmiast przerwaną została. Jagiełło dał znać Hawnulowi, żeby tajemnicy nie zdra-