Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom II.djvu/067

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ty — rzekł zwracając się powoli do niego — módl się za nas wszystkich, to twoja powinność.
— Za młody jestem do tego! — żwawo odparł Henryk — to starszych rzemiosło. Tymczasem wolałbym w pole ciągnąć.
— Z procesyą chyba — rzekł Janusz surowo. — Wiesz dobrze do czego cię ojciec przeznaczył, ja teraz miejsce jego zastępuję, i wolę poszanować potrafię.
Ostatnie wyrazy zwolna, dobitnie dopowiedziawszy, dalszej rozmowy już unikając, Janusz konia dosiadł, ręką skinął zgromadzonym i ruszył ku bramie.
Po odjeździe Janusza, to co przy nim ukrywać się starano, wyszło na jaw. Semka od potajemnego niby uczestniczenia w wyprawie na Kalisz, nie było sposobu wstrzymać. Udział jego miał być tajemnicą, lecz wszyscy o nim wiedzieli. Nie ukrywał się z tem Semko...
Ludzie otaczający księcia sądzili o tem różnie. Zdania były podzielone. Cieszyli się ci, co nic do stracenia nie mieli, a coś zyskać na tem mogli, lecz znaczna część starych frasobliwą była.
Mazowsze przez czas długi używało spokoju i nawykło do niego, narażało się mięszając do wojny na najazd nieprzyjaciela; od Domarata obawiać się tego nie było można, lecz w pomoc jemu, mogli nadciągnąć Węgrowie, Czechy, a słu-