Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

użyci. Dziwił wszystkich skład książęcego orszaku. Wybrani byli ludzie najśmielsi, najmężniejsi, ale do łowów niebardzo zdatni. Psów nie kazał Semko brać. Broń i ubiór nie zdradzały książęcego orszaku. Dziwnym też wśród dworu wydawał się stary zakonnik, który wdział na się zwykłą opończę i odznaczał się tylko tem, że broni nie miał żadnej, bo nie chciał jej przypasać, choć książe go o to prosił; tłumaczył się tem. że noszenie jej było mu wzbronione, tak samo jak pieniędzy.
Wjechawszy do lasu, książe wskazał sam w jakim kierunku ciągnąć mieli, a do popasu słowa prawie nie wyrzekł do nikogo.
Stary zakonnik jechał u jego boku, odmawiając pacierze po cichu.
Na nocleg przybyli do wsi książęcej, gdzie wedle obyczaju dawnego, natychmiast im wszystkiego co dla ludzi i koni było potrzebnem, dostarczyć musiano. Równie jak w Polsce, na Mazowszu stare to prawo, choć ograniczone i znoszone, trwało uparcie, a panujący wszędzie musiał być podejmowany.
Ludzie książęcy często tego nadużywali i z wiosek na widok ich rozbiegali się popłoszeni mieszkańcy, lecz tym razem mała gromadka, niewiele wymagająca, nie ustraszyła nikogo.
Dla księcia opróżniono chatę, a stary zakonnik znalazł też przy nim posłanie. Na tym no-