Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Semko Tom I.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mylicie się, miłość wasza, sądząc, że my w sprawie markgrafa Zygmunta przybyliśmy. Późniejsze dopiero wypadki o niej zawyrokują. Królowa Imci zleciła nam przedewszystkiem, wysłuchać skarg i żądań panów ziemian królestwa tego. Mamy jej z nich zdać sprawę, a o jedno upominać się tylko, ażeby jednej z córek królowej wiary dochowano...
„Jednej z córek!“ zabrzmiało groźbą w uszach Domarata.
— Lecz niema w tem wątpliwości żadnej — przerwał gwałtownie, że dla nas żadna inna, tylko królewna Marya jest wyznaczoną. A że z nią w dzieciństwie połączonym był już markgraf Zygmunt, więc ten jest z nią królem naszym, i myśmy go jako króla przyjęli!
Biskup Stefan słuchając głową kręcił i zwrócił się do ks. Jana, jakby mu odpowiedzieć zlecał.
— Z ogłoszeniem króla pośpieszyliście się nieco — odezwał się ks. Jan powolnie. — Markgraf z naszą królewną zaręczony jest, ale ona mu nie została poślubioną.
Polacy chcą dla siebie króla mieć, któryby ich tylko był, a Zygmunt prawdopodobnie na Węgrzech panować będzie. Rzeczy więc jeszcze nie są rozstrzygnięte...
Powtórzę jeszcze, iż przy tem tylko stać musimy mocno, a bronić aby jednej z naszych królewien wiary nie złamano.