Przejdź do zawartości

Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Pogrobek tom I.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i po długich a nudnych sporach z nim, wybiegła nareście. Hans śpiący czekał na nią w bramie. Siedział na ziemi, plecami o parkan oparty.
Spieszyła na zamek tryumfująca i szczęśliwa.
Tym czasem Juda inną drogą przemykał się na zamek także do Dorenowej, z którą był w dobrych stosunkach. Szło mu o to, ażeby książe, który mu kilkaset grzywien zawinił, pozwolił je strącić w wypłacie.
Ofiarował za to ulubienicy pierścień, lecz Łysy na pierwsze o tem wspomnienie by miał dług swój płacić, zaklął się, że prędzej żyda powiesić każe, niż mu jedną odda grzywnę.
Mina Przemkowi wiadomość pocieszającą przyniosła śmiejąca się i dumna.
— Patrz, — zawołała — kto z nich o tobie pamiętał? Ktoby to zrobił dla ciebie? Mnie nie komu winien będziesz swobodę!
Przemko ściskał ją wdzięczny i uradowany, chciał się jednej godziny ztąd wyzwolić, ale czekać było potrzeba aż się grzywny zbiorą, Juda zaś zwlekał umyślnie, aby pokazać, że nie łatwo o nie było.
Łysy cieszył się, iż grosza dostanie, którego zawsze łaknął, grajkowi swemu rozkazując grać i śpiewać wesoło.. gdy sam świstając popijał.
Nazajutrz rano Judy długo nie było, a przyszedłszy klechę z sobą przyprowadził naprzód dla